Tak jak wspominałam przy okazji
pierwszego postu dotyczącego analizy kolorystycznej, przez ostatnie parę tygodni próbowałam ostatecznie ustalić, jaki jest mój typ kolorystyczny. W tym celu przeczytałam dziesiątki artykułów, obejrzałam setki swoich zdjęć, zrobiłam mnóstwo przymiarek i rozpatrzyłam wiele możliwości, aby po tym czasie orzec bez żadnych wątpliwości:
jestem Zimą.
Tak jak ostatnio, chciałam zaznaczyć, że nie jestem stylistą ani wizażystą i nie posiadam odpowiedniego przygotowania do tego, aby robić profesjonalne analizy kolorystyczne. W poniższej, dokonanej przeze mnie autoanalizie mogą być więc błędy i pomyłki. Jeśli jesteś bardziej doświadczona w tej kwestii niż ja i masz uwagi co do tej analizy, jestem otwarta na krytykę i wdzięczna za wszelką pomoc :)
Z powyższych powodów przez jakiś czas wahałam się przed napisaniem tego postu, ale stwierdziłam, że prawdopodobieństwo, że określiłam swój typ niepoprawnie, jest niewielkie. Nie wiem nawet w zasadzie, czy ten post kogoś zainteresuje, ale jeśli zdecydujecie się go przeczytać, bardzo proszę Was o Wasze subiektywne opinie związane z wątpliwościami, o jakich wspominam w tekście. Będę wdzięczna za wszelkie rady i podpowiedzi! Zatem - zapraszam do przeczytania mojej, zimowej analizy :) Będzie dużo zdjęć, z góry przepraszam, jeśli jakość niektórych nie będzie najlepsza. Wszystkie można powiększyć, klikając na nie.
Jak wspominałam w ostatnim poście, Zima jest typem chłodnym i mocno kontrastowym. Patrząc na Zimę, mamy wrażenie, że jej główne barwy to biel i czerń - kolor włosów i cery mocno odróżniają się od siebie.
Patrząc na moje zdjęcia kontrast ten można dostrzec bez trudu. Przyglądając się nieco dokładniej poszczególnym "częściom składowym mnie", także można wyłapać wiele cech charakterystycznych dla Zimy. Mimo to nie jestem do końca pewna, czy jestem czystym typem (zapewne nie), ale o tym później.
W dalszej części postu omówię po kolei kolejne kwestie związane z określaniem typu urody, starając się pokazać na ich przykładzie cechy Zimom charakterystyczne oraz odstępstwa.
Włosy
Moje włosy od dzieciństwa były ciemne, z czasem ciemniały jeszcze bardziej. Czasem spotykam się nawet z opiniami, że są czarne. Czarne na pewno nie są, ale nie ma wątpliwości co do tego, że są bardzo ciemne. Na zdjęciach wyglądają różnie ze względu na różnice w oświetleniu, ale z pewnością nikt nie nazwałby ich koloru ciemnym blondem albo średnim brązem.
Charakterystyczny dla włosów Zim jest brak ciepłych refleksów, a za to często występuje u nich niebieskawa poświata, zwłaszcza, kiedy są czarne. Ponieważ moje nie są, byłam pewna, że u mnie takiej nie ma - jakie było moje zdziwienie, kiedy przeglądałam stare zdjęcia i ją zauważyłam :)
Widoczna jest nawet na ostatnim zdjęciu pochodzącego z czasów, gdy moje włosy były bardzo zniszczone. Obecnie najlepiej ją widać w górnych, najzdrowszych partiach, o wiele gorzej na dolnych, które są w gorszej kondycji. Zdjęcie warkocza pokazuje moje aktualne włosy.
Brak ciepłych refleksów można zobaczyć też na poniższym zdjęciu, na którym wyglądają co prawda na popielate, takie jak u lat, jednak zapewniam Was, że normalnie są o wiele ciemniejsze:
Cera i opalenizna
Niestety nie jestem w stanie precyzyjnie określić mojego koloru cery. Nie znam się na kolorach na tyle, by nazwać go różowawym, beżowym, kością słoniową albo podobnym odcieniem. Można go jednak zobaczyć na zdjęciach i wydać wyraźnie, że jest dosyć jasny, czasem nawet blady. Nie posiadam też piegów ani nie mam skłonności do rumieńców.
Jeśli chodzi o opaleniznę, przy "dobrych wiatrach", tj. przebywaniu przez dłuższy czas na silnym słońcu, potrafię się dość mocno opalić i praktycznie nigdy nie mam problemów z poparzeniami słonecznymi, jednak opalenizna zupełnie się mnie nie trzyma i schodzi zupełnie po zaledwie kilku tygodniach. Poniższe zdjęcie nie jest zbyt dobre, bo zrobione w kiepskim oświetleniu (zdjęcie nie było przerabiane), ale można na nim zobaczyć jej naturalny odcień:
Oczy
Moje oczy mają niesprecyzowany kolor - coś pomiędzy zielenią, a błękitem, podobno bardziej w błękit, choć wszystko zależy tu od oświetlenia i barw towarzyszących.
To zdjęcie również nie jest zbyt dobre, ale bez trudu można tutaj dostrzec dwie bardzo charakterystyczne dla Zim cechy:
1. Ciemniejszą obwódkę otaczającą źrenicę, która wyraźnie oddziela ją od białka
2. Delikatnie niebieskawe zabarwienie białka, które wyraźnie wskazuje na to, że jestem typem chłodnym.
Barwy, w jakich wyglądam dobrze
I tu zaczyna się cała zabawa :) W zasadzie nie potrafię stwierdzić, w jakich kolorach jest mi najlepiej. Jest mi bardzo trudno spojrzeć na siebie obiektywnie. Mogę jednak przyjrzeć się ubraniom w swojej szafie i stwierdzić, w jakich kolorach czuję się najlepiej.
Zimom najbardziej pasują przede wszystkim czyste, nasycone i bardzo wyraziste barwy. Często takie wybieram - świetnie czuję się w niebieskim, czerwonym, amarantowym, czarnym i śnieżnej bieli. Myślę, że bluzka na zdjęciu po prawej oraz chabrowa sukienka na jednym z powyższych zdjęć pasują mi dobrze. Nie lubię jednak przesadzać z intensywnością barw, ponieważ kojarzy mi się nieco z kiczem i tandetą. Zdecydowanie jednak nie przepadam za kolorami takimi jak jasny błękit, jasne szarości, przełamane biele, beże czy khaki - czuję się w nich po prostu fatalnie. Wskazuje to więc na to, że mój gust również jest "zimowy". Jednak kwestia barw, w jakich mi do twarzy nieco poddała w wątpliwość to, czy jestem czystym typem, kiedy podstawiłam swoje zdjęcie pod próbnik zaproponowany przez
Arsenic w jej analizie:
Patrząc na to zdjęcie, nie jestem pewna tego, w których barwach jest mi lepiej. Te po lewej są nieco za blade, z kolei te po prawej są nieco zbyt intensywne. To może wskazywać na to, że mój typ jest mieszany i że mogę w sobie posiadać pierwiastek lata.
Wracając do tematu barw, kilka dni temu postanowiłam zrobić sobie zdjęcia w barwach charakterystycznych dla różnych pór roku. Niestety również nie potrafię na nie spojrzeć do końca obiektywnie, dlatego te dwa zadania - ocena zdjęcia powyższego oraz poniższych - pozostawiam Wam :) Zdjęcia są oczywiście nieprzerabiane, nie mam na nich podkładu ani żadnego kosmetyku, który mógłby przekłamać kolor mojej cery (zresztą, nigdy go nie mam).
Na zdjęciu po lewej jestem ubrana w barwy bardziej charakterystyczne dla lat, po prawej dla zim. Nie wiem, jak lepiej wyglądam, ale lepiej czuję się w czerwonym swetrze. Sweter po lewej również lubię, jednak czuję się w nim nieco nijak - nigdy nie noszę go solo, zawsze dobieram do niego biżuterię w bardziej zdecydowanym kolorze.
Te zdjęcia miały za zadanie rozstrzygnąć, czy jestem typem ciepłym, czy chłodnym. Nie wiem, co o nich sądzicie, ale niezależnie od tego, w którym swetrze wyglądam lepiej i tak jestem typem chłodnym.
Zagadką jest dla mnie również to zdjęcie, z którego usunęłam pomarańczowe fragmenty na bluzce. Spotkałam się z różnymi opiniami i nie jestem w stanie stwierdzić, w której wersji wyglądam lepiej.
Inne
Zbliżając się do końca... :) Omówiłam już chyba najważniejsze kwestie, jakie należy wziąć pod uwagę, dokonując analizy. Na koniec wspomnę więc jeszcze o oprawkach okularów, jakie noszę. Wybierałam je ponad rok temu i bez wahania wzięłam czarne i wyraziste, nie brałam nawet pod uwagę delikatnych, drucianych. Nie przepadam także za złotą biżuterią, zdecydowanie wolę srebrną, nawet wybierając biżuterię, jaką ktoś chciał mi sprezentować, uparłam się na białe złoto zamiast zwykłego. Te dwie rzeczy również wskazują na to, że jestem po pierwsze typem chłodnym, a po drugie lubiącym kontrasty :)
Na koniec dziękuję Wam, jeśli przebrnęłyście przez ten post i jeszcze raz bardzo Was proszę o wszelkie uwagi i wyrażenie Waszego zdania w kwestii pasujących mi barw, a także o krytykę tego, co zrobiłam źle - jest to dla mnie bardzo ważne! Wychodzi tu niestety moje niedoświadczenie w tej kwestii i niezdolność do spojrzenia na siebie samą krytycznym i obiektywnym okiem :)
Dziękuję jeszcze raz i życzę wszystkim udanego poniedziałku :)
Klaudia