Zapraszam także tutaj:

wtorek, 28 maja 2013

Kolorówkowe zakupy w Rossmannie -40% (V 2013)

Witajcie :) Dziś szybki post, ponieważ jest już późno, a ja mam jeszcze trochę pracy - tak jak obiecałam, pokazuję to, co udało mi się kupić na promocji w Rossmannie. Nie zaszalałam jakoś specjalnie, ponieważ zazwyczaj mój makijaż ogranicza się do tuszu i kredki, więc gama kupowanych przeze mnie kosmetyków z kolorówki nie jest zbyt szeroka. Kupiłam jednak parę drobiazgów, które wpadły mi w oko.

Z góry przepraszam za fatalną jakość i kolorystykę zdjęć - pogoda robi swoje.




  • fioletowy metaliczny eye-liner z Miss Sporty

    Na fioletowy eye-liner polowałam już od dłuższego czasu i wreszcie go zakupiłam. Chciałam wprowadzić do makijażu trochę koloru, bo zwykle używam jedynie tuszu, czarnej kredki oraz czarnego eye-linera. Nie używam cieni (poza rozświetlającymi), bo po prostu się nie trzymają, a ja potrzebuję czegoś, co zastosowane rano przetrwa do wieczora.

    Po pierwszym użyciu muszę stwierdzić, że ten eye-liner jest bardzo słabo napigmentowany, ma zbyt cienki, niezbyt dobrze wyprofilowany pędzelek i narysowanie nim kresek zajmuje bardzo dużo czasu. Ale na oku wygląda bardzo ładnie:
eye liner + tusz



  • lakiery Wibo Express Growth (nr 390 i 395)

    Nie mogłam wyjść ze sklepu bez lakierów :) Oba już wypróbowane - świetnie napigmentowane, piękne, intensywne kolory, fajnie wyglądają w połączeniu. Niestety nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia przedstawiającego, jak wyglądają na paznokciach - może innym razem.

  •  czarna kredka Lovely

    Kredka jak kredka, nie miałam jej wcześniej i jeszcze nie wypróbowałam - dam znać, jak zacznę jej używać.

I ostatni zakup - już poza promocją - bransoletka :) Rzadko mi się zdarza, aby coś tak wpadło mi w oko, żebym postanowiła to od razu kupić, ale to cudo było wyjątkiem :)


Oprócz tego kupiłam mamie tusz do rzęs L'oreal 4D Lash Architect przeceniony z 54 zł na 32 zł - to dopiero okazja :)

Zastanawiam się, czy nie wrócić jeszcze do Rossmanna po jakiś eyeliner w pisaku. Jutro ostatni dzień promocji!


Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia

poniedziałek, 27 maja 2013

Podsumowanie rocznego przyrostu (V 2012 - V 2013)

Na początku chciałabym przeprosić za moją ostatnią nieobecność - niestety ciężko jest mi w tym momencie znaleźć czas na pisanie bloga. Mam na głowie bardzo dużo spraw związanych ze zbliżającą się sesją i pielęgnacja włosów, a tym bardziej opisywanie jej tutaj jest dla mnie kwestią zdecydowanie podrzędną. Ale, ponieważ nadarzyła się okazja, dziś postanowiłam zrobić małe porównanie aktualnej długości z tą sprzed roku.

28 maja 2012 po raz ostatni skróciłam włosy. Było to drugie podcięcie na początku pielęgnacji, poszło wtedy około 5cm. Z perspektywy czasu chyba żałuję tego cięcia, gdyż gdyby nie ono, miałabym dzisiaj dłuższe włosy, jednak wówczas zależało mi głównie na jak najszybszym pozbyciu się dolnej, najbardziej zniszczonej warstwy. Jak widać, włosy urosły tyle, że wróciły do poprzedniej długości, powiedziałabym nawet, że z małą nawiązką.


Jeśli chodzi o zdjęcia, to oba były robione z lampą, jednak drugie przy nieco bardziej pomarańczowym świetle. Różnica w kolorze może także wynikać z farbowania henną, która niestety znów się wypłukała i tym razem pozostawiła po sobie więcej rudości... zastanawiam się, czy decydować się na kolejne farbowania, czy po prostu zapuszczać naturalne - boję się, że po kilku następnych hennowaniach kolor ociepli się jeszcze bardziej :( Oczywiście w naturalnym świetle moje włosy tak nie błyszczą, na zdjęciu widać także upierdliwe, odstające małe włoski, które uniemożliwiają mi uzyskanie gładkiej tafli. Fale od warkocza.

Jeśli zaś chodzi o długość, nadal nie mam sprecyzowanego celu - po prostu zapuszczam, jednocześnie pamiętając o podcinaniu, aby regularnie pozbywać się dolnej warstwy. Myślę, że na następne podcięcie wybiorę się za 2, 3 tygodnie, albo podetnę włosy sama, nie wiem jeszcze.


Dzisiaj wybrałam się do Rossmana na kolorówkową promocję, jesteście ciekawe, co kupiłam? ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia


wtorek, 14 maja 2013

Stypendium z Wyboru - prośba o głosy!

Cześć :) Dzisiaj zwracam się do Was z wielką prośbą: mój kolega bierze udział w konkursie Stypendium z Wyboru, gdzie do wygrania jest nagroda o wartości 5000zł. Paweł wybrał pianino cyfrowe, ponieważ studiuje kompozycję na Akademii Muzycznej w Krakowie ;) Od lat poważnie zajmuję się muzyką, stąd też takie pianino na pewno ułatwiłoby mu dalsze kształcenie. O wygranej decyduje tylko i wyłącznie zdobyta ilość głosów, tak więc, jeśli macie chwile czasu i możecie wyświadczyć nam taką przysługę - zagłosujcie :)


Link do głosowania:

Link do wydarzenia na Facebooku:


Ciao, jeśli chcecie mi pomóc w zdobyciu pianina cyfrowego - zagłosujcie na mnie w programie Stypendium z Wyboru.
 ________________________________
Aby zagłosować trzeba:
1*. Wejść na: http://stypendiumzwyboru.absolvent.pl/aplikacja/pianino-cyfrowe-dla-mlodego-kompozytora
2. Obejrzeć filmik
3*. Pod filmem kliknąć przycisk "Oddaj głos"
4.* Dalej: "Połącz przez Facebook"
5. W następnych oknach przy pytaniu o "publikowanie w moim imieniu" zmienić na liście wyboru "Znajomi" na "Tylko ja" - w ten sposób aplikacja nie zamieści niepotrzebnego postu na Waszej tablicy, widocznego dla Waszych znajomych
 6. Masz jeszcze chwilę? Zaproś swoich znajomych do udziału w wydarzeniu ;)

* - punkty obowiązkowe
___________________________________

To chyba wszystko, jeśli filmik Was przekonał - głosujcie! O wygranej decyduje tylko i wyłącznie ilość głosów.
(tak, możecie się chwalić na stronie wydarzenia od razu po zagłosowaniu, uroczyście obiecuję lajkować każdy post!)

Z góry dzięki!


Kompozycji Pawła możecie posłuchać tutaj ;)

Ja też dziękuję z góry za wszystkie głosy :) Będziemy oboje bardzo wdzięczni :)

Pozdrawiam,
Klaudia

sobota, 11 maja 2013

Drugie farbowanie khadi Orzechowy Brąz - efekty

Jest tak piękna pogoda, że aż mam ochotę gdzieś wyjść :) Niestety większość tego weekendu musiałam przeznaczyć na naukę. Plus z tego jest przynajmniej taki, że wreszcie pofarbowałam włosy :P

Dziękuję Wam wszystkim bardzo za cenne rady pod poprzednią notką. Moje włosy ostatnimi czasy naprawdę nie odwdzięczają się porządnym wyglądem za to, jak o nie dbam i naprawdę męczy mnie to, że ciągle nie potrafię znaleźć środka, który by im pasował. Mam wrażenie, że żadne produkty na nie jakoś specjalnie nie działają. Może mam zbyt małą wiedzę w tym temacie, ale mimo wszystko dbam o włosy już od roku i spodziewałam się lepszych efektów po takim czasie... Tak czy inaczej, spróbuję się zastosować do Waszych porad i zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

Wracając do tematu wpisu - wczoraj po raz drugi pofarbowałam włosy Orzechowym Brązem khadi. Zabierałam się do tego od kilku tygodni i wreszcie udało mi się wygospodarować weekend, żeby odświeżyć kolor. Po pierwszym hennowaniu wypłukał się on bardzo szybko - praktycznie po dwóch myciach :( Pojawiły się delikatne rude refleksy, których się obawiałam, ale na szczęście na moich bardzo ciemnych włosach były praktycznie niewidoczne. Dlatego też zdecydowałam się na drugie farbowanie :) Henna wspaniale nabłyszcza, wzmacnia i pogrubia włosy, uwielbiam efekt, jaki na nich daje.

Około 2/3 opakowania khadi zmieszałam z wodą o temperaturze 50*C i od razu nałożyłam na włosy. Użyłam podobnej ilości farby, co za pierwszym razem, a wyszło jej trochę za dużo. Całość trzymałam pod ręcznikiem i czepkiem przez ok. 1,5h, czyli nieco dłużej niż ostatnio. Kolor wyszedł ok - równomierny, ciemny i dość chłodny. Ciekawa jestem, jak długo się utrzyma.



Włosy są nieco suche i bardzo sztywne przez to, że po farbowaniu nie mogłam nałożyć na nie odżywki. Dziś rano musiałam je też rozczesać grzebieniem, ponieważ po hennie były bardzo splątane. Kolor ciągle jeszcze dojrzewa, gdzieniegdzie prześwitują nawet niebieskawe refleksy :P Poza tym są takie, jak zwykle. Mam nadzieję, że po kolejnym myciu będą wyglądały lepiej.

Dla porównania: zdjęcie z ostatniego wpisu "przed" oraz zdjęcie "po":


Myślę, że różnica w kolorze jest widoczna ;)


Pozdrawiam,
Klaudia

piątek, 10 maja 2013

Moje włosy - Maj 2013 i reflekcja na temat sensu włosomaniactwa

Minęła już połowa miesiąca, a ja nadal nie zamieściłam aktualizacji. Dziś postanowiłam to nadrobić i, korzystając z pięknej pogody, zrobiłam kilka zdjęć w świetle słonecznym.



Ostatnie tygodnie minęły mi pod hasłem refleksji dotyczących sensu włosomaniactwa i pielęgnacji włosów. Jak wiecie, wróciłam już do silikonów, bo miałam dosyć wiecznie matowych, szorstkich włosów, które są zdrowe, a wyglądają źle. Odstawiłam oleje, ponieważ mi nie pomagają, choć stosuję je regularnie od roku. Owszem, z pewnością odżywiły mi włosy, sprawiły, że są mocniejsze i mniej się kruszą, ale nie dały im ani odrobiny blasku i zdrowego wyglądu. Ponadto coraz częściej śpię w rozpuszczonych włosach, bo denerwują mnie deformacje wywoływane przez różne fryzury, które możecie zobaczyć choćby na powyższych zdjęciach. Brak olejowania, stosowanie silikonów i inne stare nawyki, do których powróciłam składają się właściwie na rezygnację z naturalnej pielęgnacji. Stan moich włosów niezaprzeczalnie poprawił się w ciągu ostatniego roku, jednak nie są to efekty, jakich oczekiwałam. Myślę, że na tym etapie, na którym jestem, nie pociągnę dalej przy dotychczasowych metodach. Naturalna pielęgnacja pomogła mi zregenerować włosy, ale nie sprawiła, że są piękne - w dalszym ciągu wyglądają przeciętnie i raczej nie zwracają niczyjej uwagi.

Kolejną rzeczą, o jakiej myślałam jest sens zdrowego odżywiania się. Ostatnio coraz częściej jadam fast foody, nie dbam o codzienne jedzenie warzyw i owoców, nie przejmuję się i jem tyle słodyczy, na ile mam ochotę. Dlaczego? A no dlatego, że nie widzę u siebie prawie żadnych efektów wynikających ze zdrowego odżywiania się. Rok temu diametralnie zmieniłam swoją dietę i przez cały czas ją utrzymywałam. Zrezygnowałam z bardzo wielu rzeczy, które do tej pory lubiłam. Zrobiłam to nie tylko ze względu na włosy, ale także zdrowie. Od dwóch lat walczę z katarem, którego czynniki są niestwierdzone, chodzę po lekarzach, faszeruję się tabletkami i nie ma żadnej poprawy. Jeden z lekarzy, u którego byłam poradził mi między innymi to, żebym zmieniła dietę, gdyż alergię mogą potęgować toksyny zawarte w jedzeniu. Niestety nic mi to nie dało. Zdrowe odżywianie nie pomogło mi też w rozwiązaniu drobnych problemów trawiennych (a przecież powinno), stwierdziłabym nawet, że teraz jest gorzej niż przedtem. A więc nie, zdrowe odżywianie się nie jest gwarancją dobrej pracy układu pokarmowego. Nie czuję też, abym miała jakoś specjalnie więcej energii czy lepsze samopoczucie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - po prostu nie czuję żadnej różnicy. Jeśli chodzi o włosy - owszem, przestały wypadać, zagęściły się, rosną mocniejsze, ale według mnie główną zasługą jest tu pielęgnacja zewnętrzna.


Kiedy już sobie ponarzekałam i napisałam wszystkie swoje żale, wrócę może do pielęgnacji włosów w kwietniu i na początku maja.

Przestałam olejować, częściej stosuję maski nawilżające, rzadziej związuję na noc - różnica jest, ale niewielka, jak zwykle. Nowością w tym miesiącu jest postanowienie, że włosy będę czesać tylko na mokro, gdyż czesanie na sucho powoduje puszenie - choć moje włosy są prawie proste, mają strukturę włosów falowanych i tak też powinnam je pielęgnować, ale codzienna stylizacja absolutnie nie wchodzi w grę. Ponadto chyba trochę urosły, ale nie robiłam zestawienia, okaże się pod koniec miesiąca.

Plany na maj? Jestem już na tyle zniechęcona, że chyba takich nie ma... zapuszczam, więc może powcieram jeszcze kozieradkę albo olejek rycynowy, tylko to przychodzi mi do głowy. Mam nadzieję, że Wasze włosy mają się lepiej niż moje.


Pozdrawiam,
Klaudia

poniedziałek, 6 maja 2013

Majówka w Bieszczadach + włosy na wyjeździe

Witajcie :) Tak jak wspominałam w poprzednim poście, tegoroczną majówkę spędziłam w cudownych Bieszczadach. Odpoczęłam, spędziłam czas w fajnym towarzystwie, no i oczywiście pochodziłam po górach :)

Zanim pokażę Wam zdjęcia z wyjazdu, wspomnę o moich włosach, które na jedynym zdjęciu, jakie zostało im zrobione z tyłu wyglądają tak:



Jak się miały na wyjeździe? Myłam je co drugi dzień Facelle, stosowałam odżywkę Timotei jako d/s i b/s, zabezpieczałam końce jedwabiem Green Pharmacy, czesałam drewnianym grzebieniem, idąc w góry związywałam je oraz spałam w mokrych, bo innej możliwości nie było. Żyją. Od kilku tygodni stosuję pielęgnację zupełnie bezolejową, za to wprowadziłam silikony i najwyraźniej im to służy - są miękkie i zyskały trochę blasku.

Pogodę na majówce mieliśmy piękną, czego właściwie nie widać na zdjęciach - w górach było wietrznie i mgliście, ale mimo to przepięknie :)

Połonina Wetlińska

Rozsypaniec - Halicz

z Tarnicy



Pozdrawiam serdeczne,
Klaudia :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...