Zapraszam także tutaj:

czwartek, 28 lutego 2013

Farbowanie henną? Ja także, ale proszę o pomoc


Zawsze wzbraniałam się przed farbowaniem (zresztą, nigdy nie miałam na nie ochoty), ale kiedy usłyszałam o działaniu henny na włosy po prostu nie mogłam nie spróbować. Długo wahałam się przed podjęciem decyzji o zakupie, równie długo zajęło mi wybranie kolory henny. Ostatecznie wybór padł na Orzechowy brąz, który ma być ciemnym, chłodnym odcieniem. Chciałam wybrać farbę najbardziej przypominającą mój naturalny kolor włosów, z racji tego, że absolutnie nie chcę go zmieniać, a jedynie zastosować hennę jako odżywkę. Zdjęcia z ostatniego postu ostatecznie utwierdziły mnie w przekonaniu, że uwielbiam swój ciemny, chłodny, a momentami wręcz niebieskawy odcień włosów i za nic w świecie nie chcę się z nim rozstawać.


Im dłużej więc czytam na temat działania i sposobu używania henny, tym większe mam wątpliwości, czy zdecydować się na jej zastosowanie. Czego się boję? Najbardziej tego, że wyjdzie mi jakaś rudawa poświata, albo że wyblaknie mój naturalny kolor, z czym też się spotkałam podczas przeglądania różnych blogów. Czytałam jednak, że uzyskany odcień zależy od temperatury wody, czasu trzymania henny na włosach i zaaplikowanych do niej dodatków.

Stąd też mam pytanie do bardziej doświadczonych użytkowniczek henny:
Jak powinnam przeprowadzić farbowanie, aby włosy się wzmocniły, a jednocześnie żeby jak najmniej zmienił się ich naturalny kolor? Czy uważacie, że odcień Orzechowy brąz w tym przypadku będzie odpowiedni (bałam się, że Ciemny brąz lub Indygo wyjdą mi całkiem czarne)?

W celu ustalenia, czy planowana przeze mnie metoda będzie odpowiednia, zrobiłam próbę na pasemku kontrolnym: nałożyłam na nie hennę na około 40 minut (na oczyszczone, mokre włosy) pod czepek i ręcznik, a następnie spłukałam ciepłą wodą. Efekt jest jednak taki, że nie widać kompletnie żadnej różnicy i praktycznie nawet nie mogę odnaleźć tego pasma wśród reszty włosów. Raczej nie zrudziało ani nie ściemniało. Może jedynie odrobinę bardziej się błyszczy. Po 24h godzinach od farbowania kolor nie uległ zmianie. Czy myślicie, że powinnam to po prostu wziąć za dobry objaw, czy może świadczy to o tym, że zrobiłam coś źle i henna w ogóle nie chwyciła?


Będę wdzięczna za wszelkie odpowiedzi i porady, ponieważ mam prawdziwy mętlik w głowie. Jeśli macie doświadczenie w farbowaniu henną, a może nawet tym konkretnym odcieniem, proszę, pomóżcie!

Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam,
Klaudia

środa, 27 lutego 2013

Mija rok pielęgnacji! Luty 2012 - Luty 2013


No i wreszcie nadszedł ten moment - minął rok, od kiedy jestem włosomaniaczką :)

W lutym 2012 rozpoczęłam swoją przygodę z naturalną pielęgnacją i zastanawiałam się wtedy, jakie będą jej efekty na dłuższy dystans. Dziś wreszcie mogę zrobić takie podsumowanie...


Jak wyglądały moje włosy w lutym/marcu 2012?


W marcu 2012 roku moje włosy przechodziły przede wszystkim przez przedmaturalny stres, do tego doszło przemęczenie i problemy ze zdrowiem. W ciągu tamtego okresu strasznie się przerzedziły, ponieważ wypadały na potęgę. Ponadto przez nieodpowiednią pielęgnację były okropnie wysuszone, łamliwe, kruche, twarde i sztywne, brane do ręki nie opadały na palce, tylko sterczały w powietrzu. Końce, które od czterech lat nie widziały fryzjera, były w opłakanym stanie, warkocze cienkie, pojawiały się prześwity. Ich stan skłonił mnie do tego, aby podjąć radykalne kroki i próbować je jakoś odratować.

Na początku do naturalnej pielęgnacji byłam nastawiona sceptycznie, ponieważ zawsze ufałam drogeryjnym produktom i nie wierzyłam w to, że domowe składniki mogą pomóc. Wydawało mi się, że każda zmiana w pielęgnacji nie przyniesie efektu i po prostu szkoda na nią zachodu. Wtedy jednak byłam zdesperowana, a do tego zmotywowały mnie blogi ukazujące włosowe metamorfozy. Moja pielęgnacja zmieniła się diametralnie. Nie będę już opisywać jej tutaj krok po kroku, w końcu temu poświęcony jest prawie  cały mój blog :)

Jak teraz wyglądają moje włosy?

Ponieważ przez ostatnie dni pogoda wybitnie nie dopisywała i wszelkie zdjęcia wychodziły źle - ciemne, rozmazane, źle padające światło (a chciałam zrobić na rocznicę coś wyjątkowego...), postanowiłam, że przedstawię Wam po raz pierwszy moje włosy na filmie :) Nagranie również nie jest idealnej jakości, ale coś tam na nim widać, no i jest to jedyna okazja, żeby zobaczyć, jak moje włosy rzeczywiście wyglądają "na żywo". Zapraszam!


W jakim stanie są dzisiaj? Mam nadzieję, że na filmie widać, że w o wiele lepszym :)

Przede wszystkim nie są już tak suche - dzięki olejowaniu i regularnemu stosowaniu masek zyskały wreszcie odpowiednie nawilżenie, teraz są odżywione, miękkie i gładkie. Po dawnej sztywności i szorstkości praktycznie nie ma już śladu. Znacznie się zagęściły - przestały nadmiernie wypadać, stały się także grubsze i mocniejsze dzięki zmianie diety i suplementacji. Końcówki są w dobrym stanie, ponieważ od roku regularnie je podcinam, ciągle pozbywając się dolnej, najbardziej zniszczonej warstwy.

Podsumowując więc krótko, włożony wysiłek zdecydowanie się opłacił. Włosy ciągle jeszcze nie są idealne - brakuje im jeszcze blasku, dół jest nadal trochę przesuszony, ale i tak wyglądają teraz o wiele, wiele lepiej. Ostatni rok pielęgnacji, choć były w nim i lepsze, i gorsze momenty, zdecydowanie zaliczam do udanych i mam nadzieję, że za rok o tej porze będę mogła świętować kolejne małe, włosowe sukcesy :)



Serdecznie pozdrawiam,
Klaudia

niedziela, 24 lutego 2013

Witamina A i E - sposób na piękną cerę

http://we-dwoje.pl/

Dziś post poświęcony niepozornym składnikom kosmetycznym, które mają wielką moc :) Wspomagają naszą urodę i zdrowie nie tylko wewnętrznie, ale także zewnętrznie. Dobrze działają na włosy, ale przede wszystkim na cerę. O działaniu tych witamin stosowanych wewnętrznie nie będę się rozpisywać, ale skupię się na funkcjach, jakie pełnią dodane do kosmetyków.

Na początku warto przypomnieć, że witaminy A i E rozpuszczają się w tłuszczach. Nie należy więc dodawać ich do fazy wodnej kremów lub innych kosmetyków opartych na H2O. Witaminy te można kupić w formie kropli lub kapsułek, które należy przebić i ich zawartość dodać do kosmetyku. Nie wiem jak z kroplami, ale kapsułki dostaniemy bez problemu w aptece (za 30 kapsułek witaminy A+E zapłaciłam około 5zł). Może nie każdy to wie, ale dodatek tych witamin powoduje, że kosmetyk staje się najprostszą i skuteczną bronią przeciwko objawom starzenia się skóry. Dlaczego? Zapraszam :)


Witamina A
Witamina A ma zbawienny wpływ na skórę. Do jej działania należy przede wszystkim wygładzanie skóry, zmniejszenie rogowacenia naskórka, jego zmiękczenie oraz zapewnienie odpowiedniego nawilżenia. Ponadto witamina ta chroni przed promieniami UV, a także poprawia koloryt skóry i rozjaśnia przebarwienia. Dzięki temu, że zwiększa zawartość kolagenu w skórze opóźnia powstawanie zmarszczek i pomaga zachować odpowiednią elastyczność skóry. Przyspiesza też metabolizm komórkowy, niszczy wolne rodniki, łagodzi stany zapalne i pomaga leczyć trądzik.


Witamina E
Pełni właściwie podobne funkcje, co witamina A, czyli zapobiega wysuszeniu skóry, wyrównuje jej koloryt, stanowi ochronę przeciwsłoneczną, leczy stany zapalne, chroni przed wolnymi rodnikami. Zmniejsza także rozstępy, zmarszczki, pomaga leczyć niektóre schorzenia takie jak łuszczyca albo rumień. Ważną funkcją witaminy E jest to, że jest ona naturalnym konserwantem, czyli dodana do kosmetyku hamuje rozwój bakterii, przedłużając jego świeżość i ważność.


Zachęcona dobrymi właściwościami tych witamin zaczęłam je stosować na skórę (dodałam jedną kapsułkę do około 5 łyżeczek kremu Herbamedicus). Moja cera bardzo polubiła się z nowym kosmetykiem - po użyciu jest gładka, dobrze nawilżona, matowa, wygląda świeżo i dobrze znosi niepogodę za oknem :)

Niestety, często jest tak, że bierzemy do ręki kosmetyk ze sklepowej półki i czytamy o jego wspaniałych właściwościach zamieszczonych na etykietce przez producenta. Może nie każdy z Was wie, ale bardzo często czytamy wówczas po prostu o działaniu witaminy A lub E na skórę. Witaminy te znajdują się jednak w przeciętnym kremie w ilościach śladowych, podczas gdy do jego innych składników często należy parafina, silikony, a czasem alkohol. Witaminy te nie mogą więc spełnić w takim kremie swoich funkcji, ponieważ znajdują się tam w zbyt małych ilościach. Dlatego też warto mieć pewną świadomość kosmetyczną i samemu decydować o tym, co powinno się znaleźć w moim kremie tak, aby jego działanie było optymalne. O ulepszaniu gotowych kosmetyków napiszę za jakiś czas oddzielny post, jednak na ten moment mogę Wam serdecznie polecić dodanie do kremu/serum powyższych witamin :)

Pozdrowienia,
Klaudia

sobota, 23 lutego 2013

Rycynowa kuracja na rzęsy - PODSUMOWANIE

Dziś mija dokładnie miesiąc, odkąd zaczęłam nakładać na rzęsy olejek rycynowy. Robiłam to każdego dnia wieczorem, po demakijażu, pomijając 4-dniową przerwę, kiedy wyjechałam. Za tą kurację wzięłam się z czystej ciekawości - ponieważ olejek rycynowy bardzo dobrze działa na włosy, chciałam sprawdzić, czy poprawi także stan rzęs.

Niestety ta kuracja okazała się porażką :) Po miesiącu nie widzę absolutnie żadnych pozytywnych efektów, za to kilka negatywnych - podczas kuracji czasami szczypały mnie oczy, rzęsy bardziej niż zwykle wypadały.

Efekty możecie zobaczyć na zdjęciu:


Nie będę kontynuować tej kuracji, ponieważ rycyna moim rzęsom najwyraźniej nie służy, ale już niedługo po raz kolejny zaprezentuję na blogu efekty stosowania olejku rycynowego na porost włosów :)

Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia

czwartek, 21 lutego 2013

Jak przedłużyć świeżość włosów?

Czyli ciąg dalszy ostatniej notki :) Zapewne wiele z Was zadaje sobie pytanie, jak można przedłużyć świeżość włosów. Częściowo opisałam już tą kwestię ostatnio, dzisiaj wspomnę jeszcze o kilku sposobach na to, jak można sprawić, aby włosy można było myć rzadziej.

http://finess-cosmetics.sklep.regiofirma.pl/

Nie jestem może ekspertką w tej kwestii, nigdy nie stosowałam np. suchych szamponów, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat ich działania, ale mogę się podzielić kilkoma metodami, które od dawna stosuję i gdyby nie one, pewnie musiałabym myć włosy codziennie.

Podstawowe informacje na temat przetłuszczania się włosów oraz ich przyczyn i zwalczania znajdują się tutaj, zapraszam.


Pierwszą zasadą w mojej pielęgnacji jest to, że nie myję włosów codziennie, dzięki czemu nie przetłuszczają się zbyt szybko. Już o tym wspominałam - zbyt częsty kontakt skóry głowy z detergentami powoduje nadmierne wydzielanie sebum i przetłuszczanie włosów. Nie używam też do mycia zbyt ostrych szamponów, ale to też jest już jasne.

Najważniejszą rzeczą, jaka pomaga mi utrzymać świeży wygląd włosów jest mycie samej grzywki. Zasadniczo grzywki jako takiej nie mam, ale chodzi mi po prostu o włosy z przodu, które opadają na czoło i przetłuszczają się najszybciej. Rano na drugi dzień po myciu związuję pozostałe włosy w kucyka i myję nad umywalką samą grzywkę. Dzięki temu włosy wyglądają świeżo i nie muszę ich myć codziennie, ponieważ to właśnie włosy z przodu sprawiały, że wyglądały na przetłuszczone, podczas gdy cały tył był w porządku. Jeśli nigdy nie próbowałyście, polecam :)

Kolejną rzeczą jest związywanie włosów w domu. Sama musisz sprawdzić, jaka fryzura będzie dla Ciebie odpowiednia. W moim przypadku jest to warkocz (w przypadku koka zauważyłam zwiększone przetłuszczanie). Dzięki temu włosy nie plączą się, nie trzeba ich ciągle poprawiać, a co za tym idzie - dotykać. Nie przenosimy więc na nie zanieczyszczeń i nie zmuszamy skóry głowy do wytwarzania sebum. W ogóle ważne jest, aby nie dotykać włosów zbyt często, a już na pewno zrezygnować z masażu skalpu, zbyt częstego szczotkowania i innych czynności, które powodują rozprowadzanie sebum na włosach. 

Jeszcze jedną rzeczą, o jakiej można tu wspomnieć, są wcierki. Wiem, że u niektórych z Was powodowały zwiększone przetłuszczanie, ale u mnie działały na korzyść. Aktualnie jestem w trakcie testowania własnoręcznie zrobionej wcierki i muszę Wam powiedzieć, że bardzo ładnie przedłuża ona trwałość :) Na pewno wspomnę o niej za jakiś czas na blogu. Do ograniczenia przetłuszczania mogą się także przyczynić regularnie stosowane oleje, które pomagają wyregulować produkcję sebum.

Tak jak już mówiłam, nie stosowałam nigdy suchych szamponów, więc nie powiem wam, jak się sprawdzają. Z tego, co wiem, wiele użytkowniczek jest z nich zadowolonych, ale mnie jakoś nie przekonuje ten pomysł, chyba wolałabym jednak normalnie umyć włosy, zamiast męczyć się z wyczesywaniem z nich białego proszku. Również jest to jednak jakaś metoda.


Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że wpis okaże się pomocny :) Chciałam także wspomnieć, że niedługo na blogu pojawi się roczne podsumowanie mojej włosowej pielęgnacji oraz wnioski z tego wynikające. Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do śledzenia nowości :)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Klaudia

poniedziałek, 18 lutego 2013

Dlaczego włosy nadmiernie się przetłuszczają?


Dziś chciałabym wspomnieć o zbyt szybkim przetłuszczaniu się włosów, które jest problemem wielu dziewczyn, a jego przyczyna może tkwić w błędach, jakie popełniają w pielęgnacji. Jeśli też się z tym zmagasz, zapraszam :)


Jakie włosy można określić mianem przetłuszczających się?
Ja powiedziałabym, że już nawet takie, które trzeba myć codziennie, ale wiem, że wiele z Was to robi i jest to w zasadzie norma. Powiem więc, że są to takie włosy, które mimo codziennego mycia już pod koniec dnia lub nawet w jego połowie wyglądają nieświeżo. 

Mycie włosów więcej niż raz dziennie to na pewno gruba przesada, ponadto powoduje ich szybsze niszczenie, a nawet może być powodem nadmiernego przetłuszczania.

Jak często należy myć włosy?
Temu zagadnieniu poświęciłam już oddzielny post, dla przypomnienia - każde włosy są inne i należy je myć wtedy, kiedy potrzebują, aby nie doprowadzać do nadmiernego przetłuszczenia i rozwoju bakterii na skórze głowy. Co jednak, jeśli nasze włosy domagają się mycia częściej niż raz na 24 godziny?

Przyczyn nadmiernego przetłuszczania może być kilka.

Pierwszą z nich jest zbyt częste mycie włosów. Paradoksalnie zbyt częste traktowanie skóry głowy detergentami nie przedłuża ich świeżości, a jedynie zmusza skórę do produkowania zwiększonej ilości sebum. Z tego względu nie należy myć włosów częściej, niż tego naprawdę potrzebują, czyli czasem warto pogodzić się z tym, że Twoja fryzura nie zawsze będzie wyglądała idealnie i zrezygnować ze zbyt częstego mycia.

Drugą przyczyną może być stosowanie zbyt ostrych szamponów ze SLS, które naruszają naturalną barierę skóry, która broni się przez produkcję zwiększonej ilości sebum. Nie jest to reguła - niektórym szampony SLS służą i stanowią podstawę pielęgnacji przetłuszczających się włosów. Warto jednak sprawdzić, czy przyczyna problemu nie leży tutaj i przez kilka tygodni myć włosy łagodniejszymi szamponami.

Kolejną rzeczą jest nieumiejętne stosowanie silikonów. To bardzo częsta przyczyna. Jeśli stosujemy szampony i odżywki zawierające dużą ilość silikonów i nie pamiętamy lub nie wiemy o tym, że trzeba je regularnie zmywać szamponem ze SLS, zaczną się one odkładać na włosach, powodując ich obciążenie i przetłuszczenie. W takim wypadku należy odstawić produkty zawierające silikony lub po prostu często je zmywać.

Noszenie nieodpowiednich fryzur oraz niezdejmowanie czapki w pomieszczeniach również może przyczynić się do szybszego przetłuszczania. Fryzura to kwestia, którą należy zaobserwować: jednym pomaga koczek, innym warkocz - należy unikać uczesań, po których włosy są nieświeże. Czapkę należy zdejmować zawsze, kiedy wchodzimy do ciepłego pomieszczenia (mieszkania, autobusu) i czujemy, że jest nam gorąco - nie należy dopuszczać do przegrzania skóry głowy, gdyż sprzyja to przetłuszczaniu i rozwojowi bakterii.

Należy też uważać z masażem skóry głowy, zwłaszcza tym wykonywanym palcami (ja nigdy nie robię go na świeżo umytych włosach, a jedynie przed myciem - tłuste włosy po gwarantowane).


Przetłuszczania nie powinny powodować:
- oleje
- odżywki nakładane na skórę głowy
- wcierki
- łagodne szampony

Dla tych, którzy może się oburzą tym postem, bo przecież "jak można mówić, że SLS powoduje przetłuszczanie włosów skoro u mnie jest odwrotnie?!!" powtarzam jeszcze raz, że KAŻDE WŁOSY SĄ INNE I KAŻDE WYMAGAJĄ INDYWIDUALNEJ METODY PIELĘGNACJI. Ja wspominam tutaj głównie o najczęściej spotykanych przypadkach oraz subiektywnie o tym, co sprawdziło się na przykładzie mojej własnej osoby.

Już niedługo wpis na temat, jak sobie radzić z nadmiernym przetłuszczaniem oraz o moich sposobach na przedłużenie świeżości :)

Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia

piątek, 15 lutego 2013

KONAD: Moje pierwsze zdobienie

W dniu wczorajszym listonosz przyniósł mi dość długo oczekiwaną paczkę, a w niej zestaw Konad :) Jakiś czas temu zainteresowałam się takimi zdobieniami, więc postanowiłam w końcu spróbować.

W paczce znajdował się duży, dwustronny stempel, wybrana przeze mnie płytka oraz niespodziewanie zdrapka, której nie zamawiałam, gdyż stwierdziłam że można z powodzeniem zastąpić ją starą kartą bankomatową - nie wiem, czy był to gratis do przesyłki, czy pomyłka... W każdym razie, po otrzymaniu przesyłki jeszcze tego samego dnia wzięłam się za pierwsze zdobienia. Po kilku próbach wykonania stempli różnymi lakierami (nie posiadam specjalnych lakierów do konadu), powstało coś takiego:





Efekt nie jest mocno rzucający się w oczy, ale delikatny, podoba mi się. Na zdjęciach widać niestety drobne ryski, które powstały na warstwie topu, na żywo są praktycznie niewidoczne i w niczym nie zakłócają efektu.

Użyłam lakierów:


Bazą jest oczywiście Wibo Express Growth, a stemple wykonałam z Butterfly Lifestyle. Jak widać, na wzorze nie zachował się jego różowy pigment, a bardziej srebrzysta, perłowa poświata.

Uważam, że jak na pierwszy raz poszło mi nieźle i pewnie nie raz będę sięgać po stempel i płytkę :) Takie zdobienie nie jest dziecinnie proste w wykonaniu, na pewno potrzeba wprawy i precyzji, ale jest o wiele prostsze i często bardziej efektowne od tradycyjnie malowanych wzorów, ponadto wykorzystując różne konfiguracje barw i wzorów możemy tworzyć mnóstwo zdobień posiadając nawet jedną, jedyną płytkę.

Zestaw kupiłam na allegro za niecałe 25zł. Uważam, że było warto :)


Robiłyście kiedyś zdobienia typu Konad? Byłyście zadowolone z efektów? ;)

Pozdrawiam

czwartek, 14 lutego 2013

Sok z aloesu - właściwości i zastosowanie

Wczorajsza wizyta w aptece zakończyła się zakupieniem takiego oto produktu - soku z aloesu :)

Aloes jest bardzo popularny i lubiany w blogosferze ze względu na swoje właściwości. Można go stosować zarówno wewnętrznie, jako suplement, jak i zewnętrznie, jako dodatek do kosmetyków. Ja kupiłam go z myślą o stosowaniu w tej drugi sposób. Aloes ma bardzo dobry wpływ na nasze włosy i skórę, działa nawilżająco i kojąco, łagodzi podrażnienia, a także wykazuje działanie liftingujące i ujędrniające. Jako składnik nawilżający potrafi przez długi czas zatrzymywać wodę w tkankach, podtrzymuje także naturalne pH skóry oraz poprawia mikrokrążenie. Nadaje się do skóry wrażliwej, jednak może uczulać. Aloes wzmacnia także włosy oraz cebulki i mieszki włosowe, a także chroni przed rozwojem grzybów i bakterii, zapobiega też nadmiernemu przetłuszczaniu włosów.

Aloes można dodawać do przeróżnych kosmetyków: kremów, wcierek, balsamów, toników i odżywek, a także przygotowywać z niego domowe maseczki na włosy i skórę. Aby jego działanie było optymalne, jego ilość w kosmetyku nie powinna wynosić mniej niż 25%.

Sok bez problemu dostaniemy w aptece. Za 500ml zapłacimy około 20zł. Jeśli chcemy stosować go na włosy, wybierzmy taki bez cukru i miąższu. Miejcie na uwadze także to, że taki sok po otwarciu należy przechowywać w lodówce nie dłużej niż miesiąc (swoją drogą, szkoda, że nie można go kupić w mniejszym opakowaniu).

Jak widać, sok z aloesu jest bardzo wszechstronnym "kosmetykiem" i osobiście mam już kilka pomysłów na to, jak go wykorzystać :) Kiedy wprowadzę je w życie, na pewno zamieszczę na blogu kilka przykładowych receptur na proste kosmetyki z wykorzystaniem aloesu.

Lubicie używać soku z aloesu? Jakie macie patenty na jego wykorzystanie? ;)

Pozdrawiam,
Klaudia

wtorek, 12 lutego 2013

Jak przygotować zdrowy koktajl owocowy?

http://www.photos-gratuites.org/

Koktajle owocowe to zdecydowanie mój ulubiony sposób na uzupełnienie witamin :) Taka przekąska jest nie tylko smaczna, ale także zdrowa i pożywna, jeśli tylko odpowiednio ją przygotujemy. Ostatnio bardzo często przygotowuję takie koktajle dla siebie i moich domowników, którzy natychmiast zaczynają narzekanie - bo nie słodkie, bo z kefirem, a lepsze z mlekiem, bo pływają kawałki owoców. Niewiele pomaga tłumaczenie, że tak jest zdrowiej, bo oni chcą przede wszystkim, żeby im smakowało. Ja mam do tego odmienne podejście - traktuję te koktajle jak suplement, dlatego zależy mi na tym, żeby miały jak najkorzystniejszy wpływ na mój organizm :) Postanowiłam więc spisać kilka zasad, jakich należy przestrzegać, aby owocowy koktajl jak najlepiej nam służył.

Podstawowa zasada - chyba oczywista - przygotowujemy koktajl sami, ze świeżych owoców, a nie kupujemy gotowego jogurtu w sklepie. Kupne jogurty owocowe mają się nijak do zdrowego odżywiania, choćby nie wiem ile informacji o tym, że produkt jest dietetyczny albo zawiera całe kawałki owoców się na nich znajdowało.

Skoro to już jest jasne, możemy przejść do przygotowywania samego koktajlu :)

  • Do przygotowania koktajlu nie używamy mleka.
http://thirtythursdays.wordpress.com/
Zamiast tego dodajemy kefir, maślankę lub jogurt naturalny. To, co dzisiaj kupowane jest w marketach pod nazwą mleko jest w rzeczywistości białym wyjałowionym płynem nie zawierającym żadnych substancji odżywczych, w dodatku ciężkostrawnym. Kefiry i jogurty zawierają przynajmniej żywe kultury bakterii, które ułatwiają trawienie. Więcej na temat szkodliwości mleka możecie przeczytać tutaj.

Ja osobiście najczęściej używam kefiru, bo odpowiada mi lekko kwaskowy smak. Po jogurt sięgam rzadziej, bo ciężko jest mi trafić na taki, który mi odpowiada (tzn. na płynny, a nie taki, który można by kroić nożem ;/).

  • Nie dosładzamy cukrem.
Słodzenie koktajlu cukrem również mija się z celem, bo po to robimy domowy koktajl, aby uniknąć cukru dodawanego do kupnych. Właściwie koktajlu w ogóle najlepiej jest nie słodzić, ale w przypadku używania bardziej kwaśnych owoców (np. malin, kiwi) możemy dodać trochę miodu. Dobrym rozwiązaniem jest też dodanie do kwaśnego koktajlu kawałka słodkiego owocu, np. banana oraz zastąpienie kefiru jogurtem naturalnym.

  • Dodajemy owoce ze skórką.
Oczywiście nie pomarańcze czy banany, ale na pewno jabłka, gruszki, a nawet kiwi. W skórce tych owoców znajduje się najwięcej substancji odżywczych, które przez nasze przyzwyczajenia często lądują w koszu. To po prostu marnotrawstwo :) Nawet jeśli jedząc owoce solo nie lubimy jeść ich ze skórką, koktajl daje nam możliwość zmielenia jej za pomocą blendera, dzięki czemu będzie prawie niewyczuwalna podczas picia. Ponadto dzięki temu koktajl będzie bardziej pożywny i z powodzeniem zastąpi drugie śniadanie.

  • Dodatki
Dla mnie robienie koktajlu to świetna okazja do tego, aby jeszcze coś zdrowego do niego dodać :) Najczęściej są to składniki, których nie zjem solo, ale które idealnie sprawdzą się w koktajlu, np. siemię lniane, zarodki pszenne lub otręby. Zmiksowane są w koktajlu zupełnie niewyczuwalne, a idealnie uzupełniają go o cenne substancje i dodatkowe witaminy. To dzięki nim koktajl rewelacyjnie spełnia swoją rolę :)


Takie owocowe koktajle pijam ostatnio nawet po kilka razy w tygodniu. Dzięki nim udaje mi się ograniczyć słodycze oraz jedzenie sklepowych jogurtów, których byłam wielką miłośniczką, a także dostarczyć organizmowi cennych składników. Poza tym zauważyłam, że takie koktajle niesamowicie dodają wigoru i energii, nawet w stanie skrajnego zmęczenia :)

Smacznego!

niedziela, 10 lutego 2013

Perełki z Google cz. I oraz nowy wygląd bloga

Witam po krótkiej przerwie :) Jak widzicie, wprowadziłam tutaj trochę zmian, aby nieco odświeżyć wygląd, a także dodałam kilka zakładek, takich jak Metamorfoza moich włosów czy zakładki odnoszące do mojej strony na Facebooku oraz Forum Włosomaniaczek, na które jeszcze raz serdecznie zapraszam :)

Ponieważ jeszcze nie ogarnęłam się po wyjeździe (muszę jeszcze posegregować posty i odpowiedzieć na maile), nie mam siły na jakiś ambitny post. Przygotowałam więc dla Was kilka dziwnych bądź zabawnych haseł, za pomocą których ktoś trafił na mojego bloga z wyszukiwarki. Sama bardzo lubię czytać takie posty na innych blogach, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami także swoimi perełkami :P


po co myje sie wlosy
To bardzo dobre pytanie, przecież właściwie to można by ich nie myć :) 

co to są rozdwojone końcówki
Hmm, w sumie to też chciałabym tego nie wiedzieć :P

czy mozna przestac pic drozdze?
Nie, kiedy już się zacznie, trzeba je pić do końca życia.

picie srozdzy szkodzi
:P

dania szybkie na tydzień
Nie wiem, czego dana osoba szukała, ale raczej nie znalazła tego na moim blogu.

dlaczego inna ma takie ładne włosy
Inna? Jaka inna? Chyba jej nie znam...

fryzura na białym tle
Ciekawe, że ktoś po wpisaniu takiego hasła do mnie trafił i w dodatku znalazł to, czego szukał :P

o sobie na fb
Nie mam pojęcia, czego ktoś szukał, ale mój to na pewno nie jest facebook :P

jak wyglądają ludzie przed i po wycieniowaniu?
Pewnie strasznie, wyrastają im rogi :)

dlaczego najlepiej w polowie lutego obcinac koncowki
Hmm, nie mam pojęcia!

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli :)
Klaudia

wtorek, 5 lutego 2013

Włosowe metamorfozy: Natalia

Dziś głównym bohaterem notki będą włosy mojej koleżanki - Natalii :)

Natalia jest posiadaczką pięknych, naturalnych loków (bądź też mocnych fal), które niestety mają skłonność do puchu i osłabienia skrętu właściwie pod byle pretekstem. Są kapryśne i wymagają uwagi, jakiej ich posiadaczka nie zawsze jest w stanie im poświęcić ze względu na szalony tryb życia. Ostatnio jednak postanowiła w nie trochę zainwestować i oto efekty :)

Przed - skręt rozluźniony, puch. Natalia była świadoma tego, jak o nie dbać, ale nie miała na to czasu.


Po wprowadzeniu kilku zmian... :)


Żałujcie, że nie możecie zobaczyć ich na żywo - układają się teraz w piękne, sprężyste loki, i to bez ani grama pianki czy lakieru! Widać, że tym włosom wcale tak wiele nie potrzeba, by odwdzięczyły się porządnym skrętem :)

Jak wygląda pielęgnacja Natalii?
- myciem szamponem bez SLS/SLES
- odżywka d/s: Pantene Nature
- odżywka b/s: Garnier Awokado & Masło Karite
- oliwa z oliwek przed każdym myciem (przynajmniej na chwilę, jeśli nie ma czasu)
- raz w tygodniu domowa maseczka (jogurt, oliwa z oliwek, majonez itp.)

Jako że mam okazje widywać Natalię i jej włosy na żywo, podpowiem Wam, że najlepszy skręt uzyskała po maseczce z majonezu i jogurtu (z dodatkiem oliwy). Moje włosy taka maska by chyba zabiła (:P), ale na jej włosach sprawdziła się świetnie - widać, że potrzebowały porządnego doproteinowania. Dzięki temu uzyskały sztywność, sprężystość i mogły zacząć tworzyć skręt.


A tymczasem korzystam z tego, że jestem już po sesji i mam dwa tygodnie wolnego, więc wyjeżdżam sobie na kilka dni. Do zobaczenia :)

niedziela, 3 lutego 2013

Moje włosy - Luty 2013


Styczeń minął mi wyjątkowo szybko, a jeśli chodzi o włosy, nie zauważyłam u nich nic szczególnego w tym miesiącu. Nie sprawiały problemów, ani nie były jakieś wyjątkowe. Po prostu przeżyły sobie kolejny miesiąc, trochę urosły :)


Jak wyglądała ich pielęgnacja w styczniu?
  • mycie Facelle lub Babydream
  • odżywki: Isana witaminowa, Isana różowa, Alterra z granatem
  • maski: łopianowa i brzoskwiniowa Eva Natura (tuningowana - jej recenzja wkrótce)
  • oleje: wszystkie możliwe :) winogronowy, migdałowy, Amla Dabur, kokosowy, Alterra z granatem
  • masło kakaowe Isana zamiast oleju przed myciem i jako zabezpieczanie końcówek
  • olejek rycynowy na skalp
  • picie skrzypokrzywy
  • podcięcie końcówek (-1cm)

Od wczoraj testuję też pewną metodę na blask włosów, jaką poradziła mi jedna z forumowiczek na Forum -na razie ciężko jest wypowiedzieć się co do efektów, zobaczymy, co będzie później :) Na pewno wspomnę o tym na blogu. Postanowiłam też jednak jeszcze odrobinę zapuścić włosy, ale nie tylko z tego względu znów zaczęłam stosować przyspieszacze - o tym też postaram się napisać. Przyrost w styczniu wygląda następująco:


Jest raczej standardowy, ale mam nadzieję, że po rycynie przyspieszy :) Dobrze jest robić zdjęcia, przynajmniej jak na dłoni widać różnice w długości :P

Nie brałam oficjalnie udziału w zapuszczaniowej akcji, ale ponieważ przez ostatnie 3 miesiące nie skracałam jakoś szczególnie włosów i piłam skrzypokrzywę, postanowiłam zrobić trzymiesięczne zestawienie:


Myślę, że różnica jest spora :) A jak Wam minął styczeń? :)

Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia

sobota, 2 lutego 2013

[3] PRZEPIS NA SOBOTĘ: Makaron pełnoziarnisty. Urozmaicamy dietę

Tak jak zapowiedziałam, powracam z sobotnim cyklem poświęconym zdrowemu odżywianiu :))

Może zastanawiacie się nad tym, dlaczego właściwie pełnoziarniste produkty są zdrowsze od "normalnych" i dlaczego są polecane przez dietetyków. Mam nadzieję, że mój post nieco rozjaśni tą sprawę.

Źródło zdjęcia: http://http://kobiecymokiem.pl/

Makaron pełnoziarnisty różni się od zwykłego, pszennego rodzajem mąki, z jakiej został zrobiony. Standardowe makarony są produkowane z mocno przetworzonej mąki, pozbawionej wielu składników odżywczych. Do produkcji makaronu pełnoziarnistego używa się zaś mąki razowej, która zawiera najwięcej cennych substancji, gdyż została zrobiona z pełnego ziarna, tj. zmielonego razem z zewnętrzną okrywą, w której te substancje się znajdują. To dlatego makaron pełnoziarnisty ma ciemniejszą barwę od zwykłego makaronu.

Co cennego zawiera makaron pełnoziarnisty? 
Błonnik - włókno pokarmowe pochodzenia roślinnego, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu trawiennego, gdyż wpływa na perystaltykę jelit, czyli swobodne przemieszczanie się pokarmu wzdłuż układu pokarmowego.
Kwas foliowy - wspomaga podział komórek, dlatego jest niezwykle ważny m.in. dla kobiet w ciąży.
Niacyna - pomaga zachować zdrowie skóry i błon śluzowych.
Cynk - odpowiada za mocne kości, gojenie się ran, oraz piękną skórę.
Żelazo - wpływa na funkcjonowanie układu immunologicznego, tworzenie się hemoglobiny i czerwonych krwinek.
Fosfor - wspomaga budowę kości, zębów, błon komórkowych.
Magnez - odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie mięśni i układu nerwowego.

Źródło: http://kobiecymokiem.pl


Do czego możemy wykorzystać taki makaron? W zasadzie do wszystkiego, możemy nim z powodzeniem zastąpić zwykły makaron :) Możemy dodawać go do zup, sałatek, zapiekanek, potraw mięsnych i warzywnych. Dziś nie będzie więc konkretnego przepisu - wszystko leży w Waszych upodobaniach :) Jeśli chodzi o smak tego makaronu, niewiele różni się on od normalnego, makaron wymaga nieco dłuższego gotowania i jest twardszy, ale mimo to smaczny.

Czy jadacie pełnoziarnisty makaron? Do jakich potraw go dodajecie? :)

Pozdrawiam,
Klaudia

PS. Forum Włosomaniaczek zaczyna się rozkręcać :) Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałaś, zapraszamy!


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...