Zapraszam także tutaj:

wtorek, 10 lipca 2012

Pierwsza włosomaniaczka - Elżbieta Bawarska i Cristina Capodonti - filmowa Sissi

Wczorajsza wymiana komentarzy z Moniką przypomniała mi o jeszcze jednym, bardzo ciekawym przypadku osoby o pięknych włosach, o którym nie wspomniałam. Monika określiła ją mianem "pierwszej włosomaniaczki"... może rzeczywiście coś w tym jest? Zapraszam do zaczerpnięcia odrobiny historii i zapoznania się bliżej z postacią Elżbiety Bawarskiej ;)


Elżbieta Bawarska, znana także jako Sissi, była żoną cesarza Franciszka Józefa I. Ich związek stał się inspiracją dla wielu twórców kina, którzy niejednokrotnie uwiecznili ją na kadrach swoich filmów. Historia rzeczywiście jak z bajki... niezwykłe zaręczyny, małżeństwo jako owoc szczerej miłości, a także rodzinne potyczki i historyczne tło wydarzeń sprawiły, że losy Sissi chwyciły za serce nie tylko reżyserów, ale także wielu ludzi odbierających ich produkcje.

"W sierpniu 1853 roku matka Elżbiety, po wcześniejszym omówieniu sprawy ze swoją siostrą, arcyksiężną Zofią (...) matką cesarza Franciszka Józefa I, pojechała ze swymi dwiema najstarszymi córkami do austriackiego kurortu Bad Ischl. Miały się tam odbyć zaręczyny cesarza Franciszka Józefa z Heleną. Jednak wydarzenia nie potoczyły się zgodnie z planem. Młody Franciszek Józef zakochał się nie w dziewczynie przeznaczonej mu przez matkę, ale w szesnastoletniej Sissi. Dowiadując się, że cesarz poprosił o jej rękę, zdumiona Sissi odpowiada bez wahania: "Oczywiście, że go kocham, jak mogłabym go nie kochać?". A następnie wybuchła szlochem: "Gdybyż tylko nie był cesarzem!".

Elżbieta wychowała się w zamku Possenhofen nad jeziorem Starnberg, który na zawsze pozostał w jej myślach oazą spokoju i szczęścia. Od dziecka była miłośniczką sztuki i natury, na której łonie się wychowywała. Już we wczesnym dzieciństwie jej pasją stało się jeździectwo. Zupełnie więc nie odpowiadało jej życie u boku cesarza, przyjęcie sztywnych zasad panujących na dworze i brak swobody, którą tak kochała. Uczucie do Franza okazało się jednak silniejsze i tak dnia  24 kwietnia 1854 roku wyszła za niego za mąż:

"Ślub cesarza Franciszka Józefa i Elżbiety, księżniczki bawarskiej, odbył się z wielką pompą 24 kwietnia 1854 roku. W różowosrebrnej sukni haftowanej w kwiaty, w diamentowej koronie na splecionych włosach Elżbieta przejechała ulicami Wiednia w oszklonej karocy, której ściany niegdyś ozdobił Rubens, a koła bogato inkrustowano złotem. Tłum zebrany wzdłuż trasy jej przejazdu szalał z radości, wszyscy chcieli przyjrzeć się narzeczonej, dostrzec uśmiech na jej twarzy. Na progu pałacu cesarskiego – Schönbrunnu – czekał Franciszek Józef, otoczony arcyksiążętami i arcyksiężniczkami. Wychodząc z karocy, Elżbieta omal nie opuściła na ziemię diamentowego diademu, który zaczepił się o drzwi pojazdu. Cesarz zbladł, obawiano się, że był to zły znak. Panna młoda poprawiła jednak zręcznie diadem i weszła do pałacu żegnana okrzykami: "Niech żyje cesarzowa!".

Z dalszym ciągiem tej historii polecam zapoznać się chociażby tutaj, albo lepiej - obejrzeć film pod tytułem "Sisi" opowiadającym w niezwykły, choć niestety mocno przekłamany sposób historię Elżbiety Bawarskiej.

Teraz jednak skupmy się na jej włosach :)

Jak widać na powyższym obrazie, były one niesamowicie długie i gęste, a na dodatek miały piękny, orzechowy kolor - nic więc dziwnego, że stały się niejako legendą. Wyobraźcie sobie, jak trudna w tamtych czasach musiała być ich pielęgnacja... każdego dnia poświęcała im aż 3 godziny! Podobno były tak długie, że aby je uczesać, najpierw przekładano je przez wysoki, drewniany stelaż - liczyły sobie prawdopodobnie od 2 do 4 metrów. Cesarzowa chyba nigdy ich nie ścinała, myła je tylko kilka razy do roku koniakiem z jajkiem. Jej fryzjerka zarabiała rocznie około 2000 guldenów, czyli tyle, ile wynosił średnio dochód profesora uniwersyteckiego.

Czy można więc nazwać Elżbietę pierwszą włosomaniaczką? Myślę, że tak, ze względu na to, jak wiele czasu, uwagi i pieniędzy poświęcała swoim włosom... na pewno o wiele, wiele więcej niż włosomaniaczki XXI wieku :)

Cesarzowa dbała jednak nie tylko o włosy. Z pewnością miała obsesję na punkcie swojej urody. Uznawano ją za najpiękniejszą kobietę na świecie, a swój wygląd zawdzięczała nie tylko naturze, ale także ciężkiej pracy. Dbała o swoją figurę, jeżdżąc konno, gimnastykując się, ćwicząc szermierkę, spacerując, jadała tylko raz dziennie. W jej pałacu posiadała specjalnie wykonaną salę gimnastyczną, w której spędzała bardzo dużo czasu. Podejrzewano ją nawet o anoreksję oraz bulimię, gdyż mając 172 cm wzrostu ważyła od 46 do 50 kg. Kąpała się w kozim mleku i oliwie, stosowała maseczki z truskawek lub cielęciny, czemu zawdzięczała aksamitną cerę. Jej urodzie okazywano ogromny podziw i uwielbienie, które potęgowały w niej narcyzm i egocentryzm.

Sissi była więc nie tylko włosomaniaczką, ale też maniaczką swojego całego ciała... patrząc na jej historię, zastanawiam się, czy właściwie chciałabym tak żyć, myśląc tylko o tym, jak wyglądam, i poświęcając większość swojego czasu na zabiegi kosmetyczne... patrząc na to, jak nieszczęśliwie przeżyła swoje królewskie i z pozoru idealne życie, myślę, że chyba nie warto przywiązywać aż takiej wagi do swojego wyglądu. Z drugiej strony, czym ma się zająć kobieta, której odebrano wszystko - dzieci, prywatność, perspektywy na życie?

Zostawmy już jednak Elżbietę i skupmy się na Cristinie Capodonti, która wcieliła się w postać cesarzowej w ekranizacji pod tytułem "Sisi" z 2009 roku. Choć prywatnie aktorka nie ma aż tak bujnych włosów (na filmie nosiła perukę albo doczepiane włosy), jej filmowa fryzura robi bardzo duże wrażenie. Polecam Wam obejrzeć "Sisi" - jest dostępna w całości na YouTube, co prawda w języku niemieckim, jednak myślę, że nawet z niewielką znajomością tego języka można sprostać temu wyzwaniu (osobiście niemiecki uwielbiam i czasami oglądam ten film tylko po to, żeby go posłuchać ;P).




Na koniec chciałabym Was zapytać - czy chciałybyście mieć takie włosy, jak Sissi? ;)

Ja osobiście chyba bym się o to nie pokusiła. Kiedyś marzyłam o takich włosach, jednak, jak już wspominałam, wyleczyłam się z chęci posiadania włosów do kolan i zadowolę się spokojnie długością do połowy pleców :) Jej fryzura robi jednak ogromne wrażenie i z pewnością może stać się inspiracją dla niejednej zapuszczającej dziewczyny.

Mam nadzieję, że notka nie była zbyt długa i nudna i że ktoś dotrwał do końca :) Naprawdę, serdecznie polecam Wam ten film - uważam, że warto go obejrzeć, choć wiele faktów zostało przedstawione w przekłamany sposób, a postać samej cesarzowej została bardzo wyidealizowana (wystarczy trochę na ten temat poczytać, aby wiedzieć, że rzeczywistość była mniej kolorowa). Zapraszam serdecznie do lektury -historia Elżbiety Bawarskiej to temat z pewnością interesujący i warty zgłębienia.

Pisząc notkę, posiłkowałam się Wikipediąblogiem poświęconym Sissi.

Klaudia

12 komentarzy:

  1. Mi się notka podobała, bardzo ciekawa. :)
    Tak długie włosy jednak mi się nie podobają, za to zazdroszczę gęstości. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. według mnie funkcjonowanie z tak długimi włosami jest awykonalne. :P
    bardzo dobry pomysł na post. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy post :) Pamiętacie taką bajkę z księżniczką na wieży, która wyrzucała warkocz za okno, żeby jakiś rycerz mógł się do niej wspiąć? :D

    Osobiście uważam, że nawet włosy do pasa to utrapienie ;) W dodatku głowa boli od ciężkiego warkocza lub od ciągłego rozczesywania...

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak i nie: Chciałabym mieć tak wypielęgnowane i gęste włosy, ale długość mnie przeraża, szczególnie, że nie miałabym czasu ich pielęgnować. Planowana długość moich włosów to połowa pleców-pas, więc całe plecy zapuszczania przede mną, ale na włosy Elżbiety (podobno do pięt!) nie pokusiłabym się nigdy!
    Cieszę się, że mogłam podpowiedzieć pomysł na notkę, nawet niezamierzenie :)

    Tutaj masz troszkę więcej o pielęgnacji cesarzowie, a nawet historie z tego, jak zachowywała się przy czesaniu (ja też mam ochotę momentami odwinąć fryzjerce jak mnie pociągnie, czy utnie za dużo, ale bez przesady):
    http://kaiserin-sissi.blog.onet.pl/Przepisy-pieknosci,2,ID412937236,DA2010-08-19,n
    http://kaiserin-sissi.blog.onet.pl/Legendarna-uroda-Cesarzowej,2,ID412936677,DA2010-08-19,n autorka w przedostatnim akapicie machnęła się co do carycy Rosji, w '95 carycą była już Aleksandra Fiodorowna, ale na pewno nie miała 34 lat!

    I siostra Elżbiety, Zofia Alencon:
    http://republika.pl/blog_jw_3013718/4997822/tr/zofiealencon4.jpg
    http://2.bp.blogspot.com/-vl9rR36alus/TVcAkMUZdhI/AAAAAAAAEGo/9O54Jn5_mW0/s1600/alencon.jpg

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy post ;-) Nie, nie dla mnie tak długie włosy to przesada. Zresztą dzieliłam się już tymi przemyśleniami u siebie w notce ''kiedy włosy są za długie?''. Dla mnie do pasa to maksimum, do kolan wygląda to już po prostu śmiesznie...Zresztą przy 160 cm wzrostu jakby to wyglądało :D
    Rozbawiło mnie to mycie kilka razy do roku, jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. włosy miała piękne. Wystarczyło by mi z jej włosów około 60 cm :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny film,oglądałam jakoś 2 lata temu ,ostatnio też chciałam obejrzeć ale nie da się go znaleźć z polskim lektorem,a włosy Sisi to zjawisko;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety - trzeba się przeprosić z wersją niemiecką :D
      o dziwo, w zrozumieniu pomagają holenderskie podpisy ;p

      Usuń
  8. Włosy piękne, ale ta długość... ja z takimi włosami stanowiłabym zagrożenie dla siebie i dla innych ;p Ciekawy post, nie wiedziałam, że kiedyś istniało coś takiego jak włosomaniactwo ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawy post. nie wiedziałam ze miala tak dlugie wlosy

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...