W jednym ze swoich ostatnich postów wspominałam o tym, że nieoczekiwanie udało mi się znacznie ograniczyć częstotliwość mycia włosów - od mycia co 2 dni do co najmniej 3-4, a czasem nawet 5. Dostałam od Was sporo komentarzy z pytaniami, jak mi się to udało. Niestety, nie jestem na razie w stanie określić wyraźnej przyczyny, jednak postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma zmianami, jakie ostatnio wprowadziłam w swojej pielęgnacji, a które mogły mieć wpływ na przedłużenie świeżości moich włosów.
Henny zaczęłam używać w marcu tego roku i na początku nie zauważyłam jej wpływu na przetłuszczanie, jednak po trzecim użyciu włosy zareagowały w ten sposób, że były świeże przez kolejne cztery dni. Kolejny raz myłam i farbowałam włosy w zeszłą sobotę, a ponownie umyłam je dopiero w czwartek rano i do tej pory były w dobrym stanie. Jak wiadomo, henna wysusza włosy, co niektóre jej użytkowniczki traktują jako wadę. W moim przypadku jednak jest to jak najbardziej zaleta, gdyż suchość włosów znika po pierwszym umyciu i odżywieniu, a efekt zmniejszonego przetłuszczania utrzymuje się znacznie dłużej.
Rzecz, którą do tej pory rzadko robiłam z obawy o wzmożone wypadanie, jednak od 3 miesięcy stosuję tą metodę regularnie i wydaje mi się, że mogła mieć ona znaczący wpływ na ograniczenie przetłuszczania. Skórę głowy olejuję teraz przed każdym myciem, używam do tego olejku łopianowego z GP oraz rycynowego bądź Amli.
- stosowanie wcierek ziołowych
Od początku września używam także wzmacniającego toniku babuszki Agafii, jednak nie wydaje mi się, aby miał on tu szczególne znaczenie, gdyż poprawa nastąpiła jeszcze zanim zaczęłam go używać. Jednak stosowanie ziołowych wcierek również może mieć pozytywny wpływ na regulację wydzielania sebum oraz lekko podsuszać włosów u nasady, co daje efekt ograniczonego przetłuszczania.
Od końca lipca do połowy października brałam także CP - a może ono odegrało tu jakąś rolę? Nie mam pojęcia. Czy któraś z Was zauważyła może po nim zmniejszone przetłuszczanie?
Ponadto ciągle stosuję moje niezawodne metody, które opisywałam szerzej w
tym poście:
- odpowiednie nastawienie i świadoma rezygnacja ze zbyt częstego mycia
- mycie grzywki zamiast całych włosów, kiedy jest już nieświeża
- związywanie włosów w domu i nie dotykanie ich zbyt często w ciągu dnia
Co jeszcze mi pomogło? Przede wszystkim
odpowiednia motywacja, którą w tym przypadku był
ten film. Dzięki niemu przekonałam się, że rzadsze mycie włosów jest możliwe i że mogą one wyglądać dobrze nawet po tygodniu od ostatniego mycia. W dodatku widać jak na dłoni, że rzadsze mycie może włosom służyć, gdyż zapobiega ich nadmiernemu wysuszeniu przez detergenty zawarte w szamponie.
Aktualnie marzy mi się, aby ten stan się utrzymał i żeby poprzedni rytm wydzielania sebum przez moją skórę głowy już nie wrócił :) Marzy mi się, abym mogła myć włosy co 5-7 dni, choć na razie wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że już teraz myję je tak rzadko ;)
Znacie jakieś inne metody na przedłużenie świeżości włosów?
Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia