Dokładnie wczoraj minął rok od mojego przyjazdu do Izraela, gdzie pojechałam na wymianę międzynarodową. Wyjazd do tego kraju był moim wieloletnim marzeniem i po pokonaniu bardzo, bardzo wielu przeszkód ostatecznie doszedł do skutku :) Wiele bym dała za to, żeby przeżyć ten tydzień jeszcze raz, bo była to zdecydowanie przygoda mojego życia. Wspominam ten czas tak dobrze, jak tylko się da, z łezką w oku... Jeśli tylko będzie mi dane, na pewno jeszcze kiedyś odwiedzę Izrael, nawet nie wiecie, jak niesamowite jest to miejsce.
Dziś postanowiłam więc przedstawić Wam nic innego jak izraelskie kosmetyki :)
Zestaw upominkowy izraelskiej firmy Laline dostałam w prezencie od Aliny, u której mieszkałam podczas wyjazdu. Nie będę Was tu zanudzać fachowymi recenzjami tych kosmetyków, ponieważ, tak jak wspomniałam, mają dla mnie przede wszystkim wartość sentymentalną :) Na tej stronie możecie zobaczyć asortyment firmy. Zapachy i opakowania tych kosmetyków są piękne, a same produkty idealne na prezent :)
Jestem posiadaczką kremu do rąk Hand Relief w wersji Ocean, kremu do stóp Lavender & Mint oraz musującego serca Lavender Lemon. W zestawie znajdował się także mały ręcznik do twarzy, a wszystko zapakowane było w w ładny papier.
Zużyłam około połowy kremu do stóp i 2/3 kremu do rąk, serca jak widać jeszcze nie wykorzystałam :) Oba używane przeze mnie produkty mają bardzo fajne działanie i zapachy, ale każda chwila ich używania jest przeze mnie niemal celebrowana :D
W składzie tych kosmetyków znajduje się sól z Morza Martwego. Do tej pory żałuję że ani trochę jej ze sobą nie zabrałam - zarówno ona, jak i słynne błoto, które w Polsce są niemal na wagę złota, tam leżą sobie tak po prostu na brzegu :) Niestety kontakt z samą wodą, która ma mimo wszystko działanie lecznicze, nie należał do najprzyjemniejszych. Kilka dni przed wycieczką nie używałam kremu do rąk, przez co miałam nieco wysuszoną skórę dłoni. Po kąpieli w Morzu Martwym ręce paliły mnie jak ogień - niewiele pomogło kilkukrotne płukanie w słodkiej wodzie, sól dosłownie wżarła się w ciało! Po kilku dniach skóra dłoni bardzo się złuszczyła i ostatecznie zeszła. Tak więc, jak mówiłam, nie było to zbyt przyjemne, jednak samą kąpiel wspominam bardzo miło, unoszenie się na wodzie bez żadnego wysiłku to ciekawe uczucie :)
O każdym momencie wyjazdu mogłabym mówić godzinami, a i tak nie byłabym w stanie opowiedzieć wszystkiego, co się wtedy działo. Podzielę się więc z Wami kilkoma spośród kilkuset zdjęć, które i tak w bardzo niewielkim stopniu pokazują, czym był dla mnie tamten tydzień :)
park w Rishon LeZion - mieście, w którym mieszkaliśmy, bliskie sąsiedztwo Tel Avivu |
Jeruzalem - moja miłość... |
pustynia Judzka - w drodze na Masadę :) |
starożytna twierdza Masada, w tle Morze Martwe (największa depresja na Ziemi) |
brak mi słów :) |
nowoczesny Tel Aviv, jak widać Izrael to kraj, który ma wiele twarzy :) |
z moją wspaniałą Aliną, dzięki której ten tydzień był dla mnie tak wyjątkowy :) |
Pozdrawiam Was serdecznie,
Klaudia ;)
Ładnie tam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsce, sama chętnie bym się tam wybrała :)
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki: Mam pytanie. Zaczęłam stosować olejek rycynowy na skalp w celu przyspieszenia przyrostu i czy wcieranie go w skórę głowy raz w tygodniu przyniesie pożądany efekt? Wolałabym nie robić tego przed każdym myciem, bo po pierwsze nie zawsze mam czas, aby posiedzieć z olejem na głowie kilka godzin, a po drugie po zastosowaniu włosy mi się szybciej przetłuszczają (chyba nie potrafię jeszcze go porządnie domyć).
hmm, zalecenie jest, aby go wcierać 2 razy w tygodniu, myślę, że powinnaś po prostu spróbować i poczekać na efekty. jak wiadomo raz w tygodniu to tylko 4 razy w tygodniu, trudno mi ocenić. ale myślę, że jeśli ma pomóc, to powinno wystarczyć :)
Usuńjak ładnie!
OdpowiedzUsuń