Pewnie mi nie uwierzycie, ale jestem chyba jedyną włosomaniaczką, która nie próbowała jeszcze laminowania. Nie wiem zupełnie, gdzie ja się uchowałam. Pamiętam, że kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze posty na ten temat, byłam na wakacjach i nie miałam możliwości wypróbowania tej metody, potem ciągle o tym zapominałam, a na koniec stwierdziłam, że moje włosy nie lubią protein i pewnie będą po tym wyglądały jak stóg siana. To tak na moje usprawiedliwienie ;)
Minęło kilka miesięcy i temat odszedł w zapomnienie. Ostatnio jednak zaczęłam się zastanawiać nad zmianą kierunku swojej pielęgnacji i sprawdzenia, czy proteiny aby na pewno tak bardzo moim włosom nie służą. No i stało się, padło na żelatynę.
Zmieszałam niecałą łyżkę żelatyny z 2-3 łyżkami gorącej wody, następnie odstawiłam na kilkanaście minut do zastygnięcia i zmieszałam z łyżką maski brzoskwiniowej Eva Natura. Nałożyłam na świeżo umyte włosy na 40 minut (pod czepek i ręcznik). Po tym czasie dokładnie wypłukałam włosy, rozczesałam je na mokro (tym razem darowałam sobie stylizację fal, chcąc zobaczyć niczym nie zakłócony efekt).
Zmieszałam niecałą łyżkę żelatyny z 2-3 łyżkami gorącej wody, następnie odstawiłam na kilkanaście minut do zastygnięcia i zmieszałam z łyżką maski brzoskwiniowej Eva Natura. Nałożyłam na świeżo umyte włosy na 40 minut (pod czepek i ręcznik). Po tym czasie dokładnie wypłukałam włosy, rozczesałam je na mokro (tym razem darowałam sobie stylizację fal, chcąc zobaczyć niczym nie zakłócony efekt).
Być może nie widać tego na zdjęciach, ale włosy są niesamowicie gładkie, świetnie dociążone, bardziej lejące, miękkie i sypkie. Nie były takie już od bardzo dawna, właściwie dopiero teraz sobie uświadomiłam, w jak kiepskim stanie były przez ostatnie kilka miesięcy. Efekt po laminowaniu przypomina trochę ten po użyciu ciężkich silikonów, z tą różnicą, że żelatyna nie hamuje wnikania składników odżywczych do włosa. Niestety laminowanie nie sprawiło, że włosy bardziej się błyszczą, ale moim włosom w tej kwestii nic już chyba nie pomoże.
Okazało się, że proteiny nie podziałały na moje włosy tak, jak się tego obawiałam, ale nie chcę jeszcze wyciągać wniosku, że duża ilość protein będzie w moim przypadku trafiona. Będę musiała zaopatrzyć się w jakąś proteinową maskę i zacząć ją regularnie stosować, aby cokolwiek stwierdzić. Na początek jednak żelatyna sprawdziła się nieźle, więc może spróbuję pójść tym tropem.
Jeśli zdecydowanie na TAK, jeśli chodzi o laminowanie :) Jestem ciekawa, jak długo efekt się utrzyma i czy wpłynie on na tempo przetłuszczania się włosów. Myślę, że nie raz będę jeszcze do niego wracać, bo efekty są zdecydowanie warte zachodu.
Pozdrawiam,
Klaudia