Wczoraj wybrałam się do mojej fryzjerki na rutynowe podcięcie. Włosy nie widziały nożyczek od marca, końce po 4 miesiącach od ostatniego cięcia były już suche i wymęczone, więc nie dało się już dłużej odkładać tego cięcia. Poprosiłam o skrócenie 2-3 cm oraz lekkie wycieniowanie końców. Aktualnie moje włosy wyglądają tak:
Przyznam, że choć fryzjerka nie obcięła więcej niż prosiłam (co widać na zdjęciu z warkoczami przerzuconymi do tyłu), jestem lekko podłamana obecną długością. Mam wrażenie, że znów cofnęłam się o kilka miesięcy, choć cięcie było naprawdę niewielkie. Denerwuje mnie to, że włosy sięgały już prawie zapięcia od stanika, a po podcięciu końcówek wróciłam do długości ze stycznia - pół roku w plecy. W takim tempie nigdy nie zapuszczę włosów, a przecież nie chcę jakiejś oszałamiającej długości, zależy mi tylko na tych paru centymetrach więcej.
To irytujące i dziwne, że włosy na głowie rosną u mnie tak wolno, podczas gdy nogi muszę golić dwa razy dziennie, żeby były gładkie - włoski tak szybko odrastają.
Po powrocie od fryzjera stwierdziłam, że chyba muszę się porządnie wziąć do roboty, jeśli moje włosy mają w ogóle ruszyć z miejsca. Po raz kolejny przejrzałam sklepy Internetowe, Allegro i blogi, aż w końcu złożyłam zamówienie na doz.pl, zrobiłam domowej roboty wcierkę i przygotowałam plan przyspieszania porostu na kolejne tygodnie.
- SUPLEMENTACJA
Zdecydowałam się na Calcium Pantothenicum, o którym przeczytałam mnóstwo pozytywnych opinii. Nadszedł czas, żeby je wypróbować - zamówiłam od razu dwa opakowania. Zamierzam brać dwie tabletki rano i dwie wieczorem, tak jak zaleca producent.
- OLEJE
Kupiłam także naftę kosmetyczną z ekstraktem z drożdży, może będę ją stosować na przemian z olejami.
Tak przy okazji - w czerwcu stosowałam olejek Amla Dabur, włosy trochę urosły, ale nie tyle, co po rycynie.
- WCIERKI
Olejki są dobrymi przyspieszaczami porostu, jednak mogę je stosować tylko przed myciem, a chciałabym mieć także coś, co mogłabym stosować codziennie. Jestem właśnie w trakcie szukania wcierki, która by się u mnie sprawdziła. Podczas szukania na Allegro trafiłam na taki oto produkt, który bardzo mnie zainteresował, jednak nigdzie nie mogę znaleźć żadnych opinii na jego temat, ani nawet składu (napisałam już w tej sprawie do producenta) - boję się kupować w ciemno, gdyż może ona zawierać alkohol, który mnie podrażnia. Jeśli nie zdecyduję się na tą wcierkę, być może wypróbuję któryś z toników babuszki Agafii lub serum na porost włosów. Jeśli mogłybyście mi udzielić jakichś informacji lub rad związanych z tymi kosmetykami, byłabym bardzo wdzięczna ;)
A tymczasem przygotowałam domowej roboty wcierkę ze wszystkiego, co miałam w domu, co tylko może się przyczynić do przyspieszenia porotu (:D) czyli z kozieradki, skrzypu, pokrzywy oraz aloesu. Zioła zaparzyłam, odcedziłam, dodałam kilkanaście kropli ekstraktu z aloesu oraz zakonserwowałam DHA BA. Całość prezentuje się tak:
Płyn jest zielonkawy, mętny, o niezbyt przyjemnym zapachu, ale mało intensywnym. Stosuję ją dwa razy dziennie - rano i wieczorem i będę to robić do czasu, dopóki nie znajdę sklepowego zamiennika. Choć, kto wie, może się sprawdzi.
- PODCINANIE KOŃCÓWEK
Wiadomo, że jest to niezbędne podczas zapuszczania, jednak moje włosy rosną tak wolno, że chyba nie mogę sobie na to pozwolić. Każde podcięcie to kilka miesięcy w plecy - jeśli będę podcinać zbyt często, nigdy nie zyskam na długości. Zamierzam więc to robić jak najrzadziej, sama w domu (oczywiście nożyczkami fryzjerskimi) i ścinać naprawdę niewiele, gdyż tylko w ten sposób uniknę niepotrzebnego skracania włosów.
Mam nadzieję, że moje włosy wreszcie ruszą z martwego punktu i zyskają te kilka cm. Jeśli macie jakieś inne rady, sposoby i produkty warte polecenia, byłabym bardzo wdzięczna za informacje w komentarzach :) Życzę wszystkim miłego weekendu!
Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia